środa, 9 lipca 2014

"Gang wiewióra": Bajka na czasie - recenzja

Wszystko wskazuje na to, że zabawne zwierzaki z gburowatym wiewiórem w roli głównej opanują w wakacje polskie kina. "Gang wiewióra" w reżyserii Petera Lepeniotisa stanowi bowiem idealną na lato animowaną rozrywkę dla widzów w każdym wieku.
/Fot. Materiały promocyjne
"Gang wiewióra" skupia się na Surlym (jego imię tłumaczy się jako "Gburowaty") zsyłającym przez swoje egoistyczne zachowanie na park klęskę żywiołową, w wyniku czego ściąga na siebie gniew szopa Raccoona i pozostałych zwierząt, których ten jest przywódcą. Mieszkańcy parku (wyjątek stanowi wiewiórka Andie), delikatnie mówiąc, nigdy nie darzyli wiewióra sympatią, więc bez mrugnięcia okiem wymierzają mu karę wygnania. Od tej pory Surly musi walczyć o byt w miejskiej dżungli, gdzie czyha na niego wiele różnych, między innymi uzbrojonych w potężne buciory czy ostre zęby, niebezpieczeństw. Bohater, który zawsze żył po swojemu i dumny ze swojej niezależności samodzielnie zdobywał pożywienie, ma przed sobą prawdziwy sprawdzian zaradności. Nieoczekiwanie uśmiecha się do niego szczęście w postaci sklepu z orzechami, jawiącego mu się jako cudowne, pełne smakowitych skarbów El Dorado, do którego postanawia dobrać się za wszelką cenę. Cwany i niesamowicie łakomy zwierzak staje na czele ekipy, która organizuje skok na spiżarnię w nadziei, że zagwarantuje im ona pełne brzuchy przez całą zimę. Obrabowanie szczególnego skarbca okazuje się jednak twardym orzechem do zgryzienia…

Śledząc fabułę "Gangu wiewióra", z jednej strony mamy nieodparte wrażenie, że "już gdzieś to widzieliśmy", a zarazem, paradoksalnie, jesteśmy pozytywnie zaskoczeni ciekawym i w pewnej mierze nowym konceptem bajki. Odczuwamy swoiste déjà vu, jeżeli nie obca jest nam animacja "Skok przez płot", którą "Gang wiewióra" pod paroma względami przypomina. Poza tym film w reżyserii Lepeniotisa (będącego wraz z Lorne Cameronem autorem scenariusza) nasuwa skojarzenie z produkcją "Czerwony Kapturek – prawdziwa historia" za sprawą trochę podobnego działania czarnego charakteru, a także "Pocahontas" przez (nie tylko) rasę pieska o imieniu Precious (Skarb), który bacznie stoi na straży cennych orzechów. Faktem jest więc, że twórcy "Gangu wiewióra" czerpią z innych obrazów, ale mądrze i w umiarkowany sposób, przez co kreskówka wcale nie kłuje w oczy, a wręcz przeciwnie – z przyjemnością ogląda się zaprezentowaną opowieść. Kapitalny, niezwykle śmiechotwórczy zabieg stanowi przemyślana zabawa konwencją – celowe nawiązania do innych postaci znanych ze świata popkultury, jak choćby wściekłe ptaki ze słynnej gry na komórki czy Gandalfa (jedna ze scen jest właściwie żywcem wyjęta z "Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia"). Dotychczas nie spotkałam się z bajką, która byłaby aż tak naszpikowana świetnymi i doskonale dopasowanymi do sytuacji aluzjami. To właśnie one są w decydującym stopniu odpowiedzialne za wyjątkowość "Gangu wiewióra".

Reżyser kreując przestrzeń w swoim filmie podąża za obecnymi trendami, co przejawia się zarówno od strony wizualnej, jak i dźwiękowej. Obserwujemy bowiem nie tylko wspomnianego, wkurzonego na maksa ptaka rodem z "Angry Birds", ale także kiwamy głową w rytmie popularnej, wpadającej w ucho piosenki "Gangnam Style". Cała ścieżka dźwiękowa jest skonstruowana znakomicie - idealnie komponuje się z rozmaicie zabarwionymi pod względem emocjonalnym scenami, odpowiednio oddając nastrój smutku, euforii, strachu czy napędzając niezwykle dynamiczne sekwencje, których mamy pod dostatkiem.

"Gang wiewióra" to pełna akcji animacja, która swoją tematyką i sposobem realizacji przywodzi na myśl dobre kino kryminalne, tyle że w komediowym wydaniu. Możemy więc liczyć na niekiedy mroczną atmosferę, spore napięcie, wojny gangów, charakterystyczne dla tego gatunku postacie, torturowaną w żartobliwy sposób podejrzaną o zdradę jednostkę, różne przekręty i konflikty z prawem, a także walki i pościgi stworzone z polotem oraz potężną dawką dobrego humoru. Napakowana przygodami kreskówka nie pozwala na nudę tak u dzieci, jak i u dorosłych. Dla młodszych widzów kilka kwestii pozostanie niezrozumiałych, szczególnie odnoszących się do metod rywalizacji o władzę, ale te z kolei na pewno w pełni doceni starsza publiczność. Natomiast przede wszystkim dzieci pokochają szczurka o wielkim sercu i spragnioną lizania po "mordce" psinkę, które to postacie są definicją prawdziwych przyjaciół.

Animacja o wiewiórze i spółce obfituje w dowcip słowny i sytuacyjny, jednakże z wyraźną przewagę tego ostatniego. Przykładowo, obserwujemy jak Surly z każdym spotkaniem samochodowych wycieraczek, z których jedną zajmuje on, zaś drugą – jego pierzasty przeciwnik, raz po raz czuje na głowie bolesne uderzenia dzioba. Najwięcej zabawy zapewnia ten niepokorny, wiecznie nienażarty i naburmuszony wiewiór oraz suczka Precious, w dużej mierze z powodu bogatej mimiki pysków, a także komicznego sposobu poruszania się.

Mimo iż z pewnością można wskazać animacje, które dostarczają solidniejsze porcje śmiechu od "Gangu wiewióra", zwłaszcza pod względem warstwy dialogowej, to jednak dzieło Lepeniotisa wypada więcej niż przyzwoicie na tle innych obrazów tego gatunku. Ponadto dużym plusem filmu jest umiejętne powiązanie głównych bohaterów oraz wydarzeń w świecie zwierząt i ludzi, który to fakt wspaniale oddaje montaż. Warto wspomnieć również o polskim dubbingu na czele z fenomenalnym Cezarym Pazurą (wiewiór) i Andrzejem Grabowskim (Pierun).

"Gang wiewióra" pięknie opowiada o przyjaźni, pokazując, że w życiu należy wyzbyć się egoizmu i umieć dzielić się z innymi, ale wynikający z siódmego przykazania morał razi swoją niespójnością, nawet jeżeli ma się świadomość, że to nie na niego jest położony największy nacisk. Biorąc jednak pod uwagę całą animowaną komedię o nieźle zakręconym zwierzyńcu, owa niekonsekwencja zdecydowanie schodzi na dalszy plan. Animację ostatecznie wypada polecić małym i dużym, gdyż ani jedni, ani drudzy nie powinni czuć się zawiedzeni.

Ocena: 3,5/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz