niedziela, 2 marca 2014

Adrenalina non stop

Najnowszy obraz Jaume’a  Collet-Serry pokazuje, że amerykański reżyser wzniósł się na wyżyny swoich możliwości. „Non-Stop” to rewelacyjny, rozgrywający się w zamkniętej i niebezpiecznej przestrzeni samolotu thriller, w którym akcja toczy się niemal cały czas w tym samym, zawrotnym tempie. Collet-Serra wie, jak budować napięcie, kleszcze którego  trzymają widza przez całą projekcję filmu, coraz bardziej się zaciskając.

/Fot. Materiały prasowe
Bill Marks (Liam Neeson) jest agentem federalnym, którego praca polega na ochronie bezpieczeństwa pasażerów linii lotniczych. Chwilę po starcie samolotu na jego służbowy telefon przychodzi SMS z żądaniem 150 milionów dolarów okupu. W przypadku odmowy co 20 minut będzie zabijany kolejny pasażer. W lecącej na wysokości 13 tysięcy metrów nad Atlantykiem maszynie rozpoczyna się gra o życie 146 osób. Jedną z nich jest terrorysta, któremu, jak się później okazuje, wcale nie chodzi o pieniądze. Bill robi wszystko, aby zidentyfikować zabójcę i uratować pasażerów oraz załogę samolotu.

W „Non-Stop” silnie pobrzmiewa poprzedni obraz Collet-Serry – „Tożsamość” (2011). Wygląda na to, że reżyser „korzysta ze sprawdzonych nut”, które zaczynają określać jego indywidualny styl. W obu produkcjach mamy do czynienia ze znakomitym thrillerem pełnym akcji, w którym główną rolę gra Liam Neeson. Nie tylko wybór tego samego aktora, ale również operatora, Flavo Martineza Labiano, i kompozytora, Johna Ottmana, odpowiedzialnego za muzykę pełną niepokoju, idealnie komponującą się ze zdjęciami, wskazuje na reżyserską konsekwencję. Poza tym zarówno w „Tożsamości”, jak i w „Non-Stop”, Collet-Serra w mistrzowski sposób zawiązuje intrygę, raczy odbiorcę świetną akcją, pełną nieoczekiwanych zwrotów wydarzeń oraz interesującym i zaskakującym zakończeniem. Zdaje się także, że większy akcent jest postawiony na rozgrywkę psychologiczną niż na strzelaniny i bójki, których zresztą nie brakuje. To ona poprzez budowanie aury tajemniczości i zagrożenia zapewnia najwięcej emocji i stanowi największą zaletę kina Collet-Serry. Warto wspomnieć, że w „Non-Stop” powraca też w pewien sposób motyw tożsamości… Jeżeli podobał się Wam poprzedni obraz amerykańskiego twórcy, to jego najnowszy „podniebny thriller” wzbudzi w Was jeszcze większy zachwyt. O wiele mocniej wciska w fotel. W odróżnieniu od „Tożsamości” miejsce akcji stanowi zamknięta, wroga przestrzeń pasażerskiego samolotu, która potęguje wrażenie osaczenia. Stworzenie tak dobrego i właściwie cały czas trzymającego w napięciu filmu przy wykorzystaniu bardzo ograniczonej i ubogiej scenografii świadczy o kunszcie reżysera.

Collet-Serra od pierwszych kadrów przygotowuje widza na to, co wkrótce ma się wydarzyć. Ponure zdjęcia i atmosfera grozy – wyczuwalna w znacznej mierze za sprawą odpowiednio dobranej muzyki, a wzmocniona jeszcze przez płacz dziecka – zwiastują przyszłe, koszmarne zdarzenia. Znamienne jest ujęcie małej, przestraszonej dziewczynki, która nie chce wejść na pokład samolotu, jakby przeczuwając to, co ma za chwilę nastąpić. Od startu maszyny i pierwszego SMS-a otrzymanego przez agenta reżyser nagle podkręca „temperaturę” i prędkość wydarzeń rozgrywających się w budzącym krew w żyłach miejscu opanowanym przez nieuchwytnego zabójcę, który wybiera sobie następne ofiary. Wraz z głównym bohaterem angażujemy się w poszukiwanie sprawcy. Non-stop mamy dostarczaną solidną dawkę adrenaliny. Akcja toczy się coraz szybciej, bez reszty wciągając odbiorcę. Jej dynamika przywodzi na myśl pędzący 800km/h samolot, w którym została osadzona fabuła filmu. W drugim akcie widać niewielki spadek tempa w stosunku do szalonego i porywającego początku ryzykownej gry, jaką Bill Marks zaczyna prowadzić z terrorystą, choć nadal jest intensywnie i niezwykle ciekawie. Można wówczas bardziej skoncentrować się na tym, co dzieje się wewnątrz umysłu głównej postaci, która przez kolejną nieudaną próbę zidentyfikowania przestępcy zbliża się do skraju wytrzymałości. Puszczają jej nerwy, a sytuacja coraz bardziej się komplikuje. Terrorysta okazuje się nieuchwytnym i bardzo trudnym przeciwnikiem uderzającym z najmniej spodziewanej strony, ale zawsze o ustalonym czasie. Agent podejrzewa już każdego i jest zdolny do wszystkiego, by tylko zakończyć tę śmiertelną rozgrywkę. Jego roztrzęsienie wewnętrzne trafnie oddają momentami „drgające” i niewyraźne zdjęcia, którym towarzyszy zatrważająca ścieżka dźwiękowa. Mężczyzna znajduje się o włos od popadnięcia w szaleństwo.

Bardzo ważną rolę w prezentowanej historii odgrywają słabości osoby czuwającej nad bezpieczeństwem pasażerów. Jeszcze zanim dochodzi do przerażającego lotu, z powodu pewnych życiowych okoliczności jest ona, delikatnie mówiąc, w nienajlepszej kondycji psychicznej. Ponadto ma problemy z alkoholem i – paradoksalnie – boi się latać. Można powiedzieć, że Bill to „agent z problemami”, ale w żadnym wypadku ani zabójca, ani pozostali podróżni nie powinni go lekceważyć. Liam Neeson, który wcielił się w tę interesującą, złożoną postać, stanął na wysokości zadania. Stworzył bohatera z krwi i kości, który wypada naprawdę przekonująco. Grę partnerującej mu Julianne Moore jako Jen Summers – tajemniczej towarzyszki podróży i zarazem sprzymierzeńca w „polowaniu na mordercę” – również ogląda się z przyjemnością.

Fabuła „Non-Stop” została umiejętnie skonstruowana, ale z jednym wyjątkiem. Nie jest do końca jasna śmierć pewnego uczestnika lotu, a dokładniej mówiąc: sposób działania terrorysty. W kontekście zaistniałej sytuacji wydaje się bowiem niemożliwe, aby to ta osoba była odpowiedzialna za owe zabójstwo (a jest niezaprzeczalnie). Poza tym filmowi trudno coś zarzucić. Jego zaletę stanowi fakt, że nie jest napakowany efektami specjalnymi, które mogłyby przysłonić jego najważniejsze walory, czyli wspaniałe kreacje aktorskie oraz wyśmienitą intrygę (chociaż posiadającą wspomnianą wadę) zawierającą pasjonującą walkę bohaterów na poziomie psychologicznym i fizycznym. Na pochwałę zasługuje również klimatyczna muzyka, nieustannie zapewniający emocje i nie pozwalający na nudę montaż, a także dobra praca kamery, zwłaszcza podczas bójki na śmierć i życie, która ma miejsce w toalecie. Istotne znaczenie w tej scenie posiada lustro, w którym przegląda się Bill Marks.

Jaume Collet-Serra swoją najnowszą produkcją potwierdza dobrą „reżyserską formę”. Pomimo drobnych mankamentów „Non-Stop” jest thrillerem wysokich lotów, który dostarcza wielu wrażeń. Ogląda się go dosłownie z zapartym tchem. Choć powstało sporo trzymających w napięciu filmów, które rozgrywają się w samolocie, to jednak obraz z Liamem Neesonem stanowi powiew świeżości. Pozycja startowa, jaką wyznacza agentowi terrorysta, jest niezwykle interesującym pomysłem. Nie zdradzając więcej szczegółów, powiem tylko, że „Non-Stop” jest warte zobaczenia.

Ocena: 3,5/5

Artykuł został opublikowany w portalu http://hatak.pl/ (http://hatak.pl/artykuly/adrenalina-non-stop).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz