czwartek, 16 stycznia 2014

Zły kierunek

„Biegnij chłopcze, biegnij” w reżyserii Pepe Danquarta jest poruszającą ekranizacją bestsellera Uriego Orleva, jednakże potencjał prawdziwej historii, na której został oparty film, nie został do końca wykorzystany. Dramat ośmioletniego chłopca, który po ucieczce z warszawskiego getta musi przyjąć nową tożsamość, nie jest w pełni oddany na ekranie.

/Fot. Materiały prasowe
Historia dziecka, które w obliczu okrucieństw wojny i holocaustu jest zmuszone szybko dorosnąć, wydaje się nieprawdopodobna. Trudno jest uwierzyć w to, iż wszystko wydarzyło się naprawdę. Tragiczne losy dzielnego, silnego duchem ośmiolatka jednak faktycznie miały miejsce. Świadomość, że mały chłopiec doświadczył tyle cierpienia jest przerażająca. Niejeden dorosły załamałby się na jego miejscu i nie przeżyłby tak wielu niebezpieczeństw. Srulik stracił całą rodzinę. Tylko jemu udaje się uciec z warszawskiego getta. Wola przetrwania wzmocniona przez obietnicę złożoną ojcu okazuje się silniejsza niż głód, choroby, mróz, wrogość innych ludzi, zdrada i ścigający go niemieccy żołnierze. Chłopiec przez trzy lata ukrywa się w lasach i wsiach. Wielu Polaków ofiarowuje mu swoją pomoc i na jakiś czas przyjmuje go pod swój dach, zazwyczaj nie mając pojęcia, że jest Żydem. Idąc za radą życzliwej Polki, Magdy Jańczyk (Elisabeth Duda), która jako pierwsza okazuje mu wiele serca, mimo iż wie o jego pochodzeniu, przyjmuje nową tożsamość – Jurka Staniaka. Udaje osieroconego Polaka wyznania rzymskokatolickiego. Korzystając z przybranej tożsamości i ludzkiej dobroci stara się przetrwać okropieństwa okupacji.

Temat zagubienia własnego „ja” w wyniku koniecznego porzucenia własnego dziedzictwa kulturowego jest interesujący, ale nie został w filmie właściwie zrealizowany. Zdaje się, że reżyser mając świadomość celu, który chce osiągnąć, obrał zły kierunek. Zaprezentowana przez niego historia bardziej skupia się na aspekcie nieustannej ucieczki Jurka oraz na czyhających na niego zagrożeniach niż na życiu psychicznym bohatera. Z tej przyczyny obraz staje się bardziej filmem przygodowym niż historycznym dramatem. Kluczowa scena, która powtarza się na początku i końcu opowieści, stanowiąc jej klamrę, stanowi informację o tym, że wyrzeknięcie się swojej żydowskiej tożsamości i jednoczesna pamięć o swoich korzeniach jest najważniejszym problemem tego dzieła filmowego. Tymczasem chłopiec właściwie nie przeżywa z tego powodu dylematu. Zmienia się to dopiero w ostatnich scenach. Wcześniej widz obserwuje coraz to nowe przeszkody, które musi pokonać chłopiec. „Biegnąc” razem z bohaterem, tak jak on nie ma czasu na głębszą refleksję. Nie jest to spowodowane jedynie konstrukcją fabuły i tempem  filmu, ale również bardzo skąpą liczbą zbliżeń Jurka, zwracających uwagę na oczy, które pozwoliłyby wyrazić najgłębsze emocje postaci. Zmaganie się z żywiołami i Niemcami przysłania wewnętrzny konflikt. O tym, co czuje uciekinier, opowiada niebo i przyroda (poszczególne pory roku oraz słońce w momentach radości i nadziei, zaś deszcz w chwili smutku), ale odnoszą się one do sytuacji zazwyczaj nie związanych z głównym problemem tożsamości. Jak już wspomniano, pytania chłopca o to kim jest i dokąd tak naprawdę zmierza pojawiają się znacznie później. Należy jednak przyznać, że zakończenie filmu jest zrobione w mistrzowski sposób.

Dużą zaletą filmu jest dobra, międzynarodowa obsada, w której prym wiodą utalentowani polscy aktorzy. Rolę główną świetnie zagrał, wspólnie z bratem-bliźniakiem Andrzejem, Kamil Tkacz, który zadebiutował w wielokrotnie nagrodzonym „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy. Srulik/Jurek w ich wykonaniu wypada naprawdę dobrze. Żydowskie dziecko, które pomimo okrutnej szkoły życia nie traci wiary i nadziei ,wzbudza u widza współczucie oraz podziw dla jego zaradności, śmiałości i olbrzymiej woli przetrwania. Chociaż bohater niejednokrotnie doświadcza bólu, na jego twarzy często gości uśmiech. Z dziecięcym optymizmem kroczy przed siebie wciąż pozostając dobrą i hojną osobą. W pamięć zapada scena, w której jeden z pomagających Jurkowi Polaków, będąc częstowany przez niego jabłkiem, zauważa, że jemu jedzenie będzie bardziej potrzebne. Mówi o nim: „Zupełnie jak nie Żyd”.

Do imponującej obsady „Biegnij, chłopcze, biegnij” należą też między innymi wspomniana Elizabeth Duda, która doskonale wcieliła się w uprzejmą i uczuciową Magdę Jańczyk, Zbigniew Zamachowski grający Herscha Fridmana (ojca Surlika/Jurka), Olgierd Łukasiewicz (Doktor Żurawski) i Grażyna Szapołowska (Ewa Staniak).

Warto wspomnieć o wspaniałej scenie pożegnania Jurka z Magdą Jańczyk. Kobieta ubiera go w płaszcz i niebieską czapkę. Kostium ten niesie za sobą istotne przesłanie. Płaszcz symbolizuje ochronę, a barwa czapki – smutek.

„Biegnij, chłopcze, biegnij” jest niesamowitym, wzruszającym i mocnym filmem. Najważniejszy wewnętrzny konflikt głównego bohatera znajduje się jednak niestety na drugim planie, w cieniu jego przerażających przygód. 

Ocena: 3,5/5

Artykuł został opublikowany w portalu http://hatak.pl/ (http://hatak.pl/artykuly/zly-kierunek).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz