„Biegnij chłopcze, biegnij” w reżyserii Pepe Danquarta jest
poruszającą ekranizacją bestsellera Uriego Orleva, jednakże potencjał prawdziwej
historii, na której został oparty film, nie został do końca wykorzystany.
Dramat ośmioletniego chłopca, który po ucieczce z warszawskiego getta musi
przyjąć nową tożsamość, nie jest w pełni oddany na ekranie.
/Fot. Materiały prasowe |
Historia dziecka, które w obliczu
okrucieństw wojny i holocaustu jest zmuszone szybko dorosnąć, wydaje się
nieprawdopodobna. Trudno jest uwierzyć w to, iż wszystko wydarzyło się
naprawdę. Tragiczne losy dzielnego, silnego duchem ośmiolatka jednak faktycznie
miały miejsce. Świadomość, że mały chłopiec doświadczył tyle cierpienia jest
przerażająca. Niejeden dorosły załamałby się na jego miejscu i nie przeżyłby tak
wielu niebezpieczeństw. Srulik stracił całą rodzinę. Tylko jemu udaje się uciec
z warszawskiego getta. Wola przetrwania wzmocniona przez obietnicę złożoną ojcu
okazuje się silniejsza niż głód, choroby, mróz, wrogość innych ludzi, zdrada i ścigający
go niemieccy żołnierze. Chłopiec przez trzy lata ukrywa się w lasach i wsiach.
Wielu Polaków ofiarowuje mu swoją pomoc i na jakiś czas przyjmuje go pod swój
dach, zazwyczaj nie mając pojęcia, że jest Żydem. Idąc za radą życzliwej Polki,
Magdy Jańczyk (Elisabeth Duda), która jako pierwsza okazuje mu wiele serca,
mimo iż wie o jego pochodzeniu, przyjmuje nową tożsamość – Jurka Staniaka.
Udaje osieroconego Polaka wyznania rzymskokatolickiego. Korzystając z
przybranej tożsamości i ludzkiej dobroci stara się przetrwać okropieństwa
okupacji.
Temat zagubienia własnego „ja” w
wyniku koniecznego porzucenia własnego dziedzictwa kulturowego jest
interesujący, ale nie został w filmie właściwie zrealizowany. Zdaje się, że
reżyser mając świadomość celu, który chce osiągnąć, obrał zły kierunek.
Zaprezentowana przez niego historia bardziej skupia się na aspekcie nieustannej
ucieczki Jurka oraz na czyhających na niego zagrożeniach niż na życiu
psychicznym bohatera. Z tej przyczyny obraz staje się bardziej filmem przygodowym
niż historycznym dramatem. Kluczowa scena, która powtarza się na początku i
końcu opowieści, stanowiąc jej klamrę, stanowi informację o tym, że
wyrzeknięcie się swojej żydowskiej tożsamości i jednoczesna pamięć o swoich korzeniach jest najważniejszym problemem tego
dzieła filmowego. Tymczasem chłopiec właściwie nie przeżywa z tego powodu
dylematu. Zmienia się to dopiero w ostatnich scenach. Wcześniej widz obserwuje
coraz to nowe przeszkody, które musi pokonać chłopiec. „Biegnąc” razem z
bohaterem, tak jak on nie ma czasu na głębszą refleksję. Nie jest to
spowodowane jedynie konstrukcją fabuły i tempem
filmu, ale również bardzo skąpą liczbą zbliżeń Jurka, zwracających uwagę
na oczy, które pozwoliłyby wyrazić najgłębsze emocje postaci. Zmaganie się z żywiołami
i Niemcami przysłania wewnętrzny konflikt. O tym, co czuje uciekinier, opowiada
niebo i przyroda (poszczególne pory roku oraz słońce w momentach radości i
nadziei, zaś deszcz w chwili smutku), ale odnoszą się one do sytuacji zazwyczaj
nie związanych z głównym problemem tożsamości. Jak już wspomniano, pytania
chłopca o to kim jest i dokąd tak naprawdę zmierza pojawiają się znacznie
później. Należy jednak przyznać, że zakończenie filmu jest zrobione w
mistrzowski sposób.
Dużą zaletą filmu jest dobra, międzynarodowa
obsada, w której prym wiodą utalentowani polscy aktorzy. Rolę główną świetnie
zagrał, wspólnie z bratem-bliźniakiem Andrzejem, Kamil Tkacz, który
zadebiutował w wielokrotnie nagrodzonym „Chce się żyć” Macieja Pieprzycy.
Srulik/Jurek w ich wykonaniu wypada naprawdę dobrze. Żydowskie dziecko, które
pomimo okrutnej szkoły życia nie traci wiary i nadziei ,wzbudza u widza współczucie
oraz podziw dla jego zaradności, śmiałości i olbrzymiej woli przetrwania.
Chociaż bohater niejednokrotnie doświadcza bólu, na jego twarzy często gości uśmiech.
Z dziecięcym optymizmem kroczy przed siebie wciąż pozostając dobrą i hojną
osobą. W pamięć zapada scena, w której jeden z pomagających Jurkowi Polaków,
będąc częstowany przez niego jabłkiem, zauważa, że jemu jedzenie będzie
bardziej potrzebne. Mówi o nim: „Zupełnie jak nie Żyd”.
Do imponującej obsady „Biegnij,
chłopcze, biegnij” należą też między innymi wspomniana Elizabeth Duda, która
doskonale wcieliła się w uprzejmą i uczuciową Magdę Jańczyk, Zbigniew Zamachowski
grający Herscha Fridmana (ojca Surlika/Jurka), Olgierd Łukasiewicz (Doktor
Żurawski) i Grażyna Szapołowska (Ewa Staniak).
Warto wspomnieć o wspaniałej
scenie pożegnania Jurka z Magdą Jańczyk. Kobieta ubiera go w płaszcz i
niebieską czapkę. Kostium ten niesie za sobą istotne przesłanie. Płaszcz
symbolizuje ochronę, a barwa czapki – smutek.
Ocena: 3,5/5
Artykuł został opublikowany w portalu http://hatak.pl/ (http://hatak.pl/artykuly/zly-kierunek).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz